Sesje RPG

[Nie odpowiadam tylko zaczynam go pożerac... Smile

]

-Hm, masz rację...Wiesz jeszcze nie spotkałam mężczyzny, który robiłby striptiz! Nie mogę doczekac się końca, hihi...
[Chichocze i ciągnę go do pokoju trzymając resztę wina pod pachą]

-Shyron!!
-Chodźmy może w tej karczmie mają jakieś pokoje goscinne...
[śmieje się]

-Skoro tak myślisz...Jej zmęczona jestem...i chyb pijana...
-Kiedy mamy wrócic na te łajbę?

-Hm, na zdrowie...JAk myślisz o czym on z nią tyle gada? Jakby chciał ją, no wiesz...Już dawno by ich nie było, a oni ciągle siedzą...
[Pytam Shyrona i pociągam z butelki]

-SPokojnie chłopcze, spokojnie...Zamówmy jeszcze wina, skoro już stawiasz...

-Nie mam kurwa bladego pojęcia...
[Opieram się o ścianę i ze srednim zainteresowaniem przygladam się wszytskiemu]

o nadgorliwosci w pelnieniu pewnych urzedow moze byc? Smile

[nadal tańczę...]

Tak się zastanawiam, czemu tu pusto jest...
Jakieś koncepty? Smile

-Panowie!!ZAgrajcie mi coś!
-Dla Ciebie, ze jestes mily dla mnie
[I zaczynam tanczyc w rytm muzyki i ku uciesze niektorych w miare trzezwych...]

-No ja też...Ale ona miała fantazję...Prawie jak ja...
-Co do kurwy z tym dzikiem?

-Wołaj jakieś jedzenie, bo mi się kiszki skręcaja...I bedziemy pic, ale nie mam ochoty na wyścigi

-Może sprawdźmy jak sie miewaja kapitan z bosmanem? A ja się bawiłam przednio...Pokaże ci potem parę rzeczy.
[Mówię z błyskiem w oku]

[Po sporym czasie "odprężenia" i nauczenia się kilku nowych sztuczek od koleżanki siadam na schodkach przy wejściu i piję podarowaną mi bardzo dobrą i mocną wiśniową nalewkę domowej roboty. ...

-Hm, znajdziemy cos porzadnego w tej smierdzacej dziurze....Chodźmy!
[Pociagam za sobą Shyrona. Tuż za wyjściem wyrzucam kieliszki i piję wino z gwinta. Idziemy uloczkami miasta kołując. Kiedy wino s ...

-Hm...Wino...Może pójdźmy stad gdzieś?

-Zamów cos...Ja nie mam zamiaru się wydzierac...
-I jakbyś mógł to wino albo miód. Dzięki...
[Uśmiecham się urzekająco][/i]

-Spokojnie...Napijmy się!!Hej!
[Rzucam i idę w stronę, którą odszedł kapitan]

-Kapitan jak zwykle nas olal...Co robimy?
[Mówię i znacząco spoglądam na Shyrona]

-wydaje mi się, ze ten stary...ekhm znaczy bosman jest w karczmie.

-Ja biorę ogon tego zielonego chuja.
[mówię z podnieceniem na myśl o walce]

[Biorę włocznie, krótki miecz, tarcze i skorzna zbroje. Bacznie wpatruję się w kapitana]

-Moim zdaniem powinien spróbowac ogłuszyc go albo zmeczyc bestie...a tak w ogole wskoczylabym z checią tegmu przerosnietemu ogorkowi na plecy...

[Idę tuż za Shyronem i patrzę, gdzie by tu można sie zaciagnac do walki...]

-Mam ochote powalczyc albo chociaz popatrzec na walke...Idziemy na arene? A potem...zobaczymy...
[znacząco się uśmiecham ]

[Idę kilka kroków za kapitanem, rozglądam się czujnie]

[Przykładam ucho tuż pod bosmanem...Czy ja cos slysze?]

-Nie chce krakac, nie znam tez na tyle kapitana, ale jeśli jakieś czyścioszki zadaja się z piratem takim jak Rizzen jest cos nie tak. Strażnicy nawet nas za bardzo nie zwyzywali...Wiem, że cos brzydki ...

-Mnie? Nic tylko jeszcze nie byłam w miejscu, które śmierdzi mi bardziej od starego sledzia...a to mimo czystości tak mi woni...
[rozgladam się nadal trzymają dłoń na rękojesci miecza]